poniedziałek, 23 marca 2015

Od Mangle: Zwykła noc, zwykłe zajęcia

Jak zwykle w dzień przy dzieciach musiałam nie krzywdzić Chici, chociaż zrzucenie z trapu chyba mało ją bolało... Po zamknięciu poszłam oczywiście do Foxy'ego!
- Foxyyy! Jak się masz~? - zapytałam się podchodząc do niego
- O Mangle...Dobrze, a ty siostrzyczko?-zapytał lekko uśmiechając się.
- Też dobrze! Pewnie zostaniesz tu... A ja pójdę sama zwiedzać i spotykać różne osoby... -zaczęłam udawać bardzo zasmuconą. Wiedziałam że nie pójdzie tylko będzie pewnie siedzieć z tymi swoimi hakami... Westchnął cicho.
- Wybacz, ale po prostu...Nie lubię przebywać w zbyt dużym gronie...
- Wiem, wiem... To ja lecę do innych! - powiedziałam przytulając go po czym wspięłam się do wentylacji i przeszłam do pokoju z pozytywką.
- Czeeeeść Mariiiiii! - powiedziałam podchodząc do niej.
- Dobry wieczór Mangle. Ładna noc prawda? - zagadnęła mnie.
- Tak. Szkoda tylko, tu nie ma okien żebyśmy mogły ją zobaczyć.
- Co prawda to prawda. Widziałam że zatrudnili nowe osoby. Najprawdopodobniej to stróże. I teraz jeden z nich ma teraz zmianę.
- Ktoś nowy?? Więcej osób w naszej gromadce yeeeey! - ucieszyłam się - chodźmy ich zobaczyć! Teraz!
- Teraz jest tylko jedna osoba Mangle. Ale możemy pójść. - odparła po czym wstała ze swojego miejsca przy pozytywce i poszłyśmy razem do office. Zastałyśmy tam małą grupkę.
- Foxy!! - od razu się do niego przytuliłam ignorując innych. - A że mną to nie chciałeś pójść... - grałam naburmuszona.
- Przepraszam siostrzyczko - pogłaskał mnie po głowie - Przyszedłem tu trochę później..
- No dobrze, już dobrze... - nagle zauważyłam jakąś skulona dziewczynę która siedziała na krześle - Oo. Nie wiedziałam że teraz przyjmują tu kobiety. Przepraszam, gdzie moje maniery. Jestem Mangle, młodsza siostrzyczka Foxy'ego. Mam nadzieję że miło spędzimy czas. - uśmiechnęłam się, przytuliłam ją i wyszeptałam tak że tylko ona słyszała - a uwierz że bardzo, bardzo miło - po czym się odsunęłam i znów podeszłam do Foxy'ego - A ty jak się nazywasz?
- M-m-m-miro W-w-whiteman... - odpowiedziała przerażona
- Nie musisz się nas bać. Wszyscy tu jesteśmy dla siebie bardzo mili i przyjaźnie nastawieni!
- O! No tak! Ty jeszcze nie wiesz! - wtrącił się Bonnie - Nasze pierwowzory chcą ją... Ekhm... - nie dokończył zdania tylko przejechał palcem po szyi
- Och... Nie martw się o to! Pomożemy ci! A!! Zapomniałabym! To jest Mari. - wskazałam na marionetkę
- Miło mi cię poznać

Mari? A może ktoś inny?

sobota, 21 marca 2015

Profil Miro Withman

Imię: Miro
Nazwisko: Withman
Płeć: Kobieta
Wiek: 20 lat
Charakter: Na ogół dziewczyna o silnej woli, potrafi się postawić jeśli musi. Jest inteligentna. Zazwyczaj zachowuje się jak typowa "chłopczyca". Ma poczucie humoru oraz jest życzliwa. Mimo tego jest bardzo bojaźliwa. Łatwo się stresuje i wpada w panikę. Gdy zaczyna się bać jej pewność siebie i cięty język od razu zanikają.
Dodatkowy opis: Jej bardziej "męskie" cechy charakteru wywodzą się z tego, że wychowywała się wśród czwórki braci. Nienawidzi dzieci.
Powód pracy: Potrzeba pieniędzy na opłatę rachunków i studiów.
Stan psychiczny: W normie, jednak miewa napady paniki.
Wygląd:

piątek, 20 marca 2015

Mangle the Fox

Nazwa: Mangle
Płeć: Żeńska
Rodzaj: humanoidalny lis
Funkcja: pirat - zabawia dzieci, śpiewa
Charakter: Mangle jest prawie zawsze wesoła i miła dla wszystkich (pomijając Chicę). Sprawia wrażenie bardzo uroczej i milutkiej. Nie przestaje się uśmiechać i przytulać. Zdaje się dość dobrze znać wszystkich. Możliwe że to przez jej zwyczaj chodzenia po ścianach bądź suficie i obserwowania innych. Wobec Chici jest bezwzględna i złośliwa, nawet jeżeli nieustannie się uśmiecha i używa słownictwa, jakim charakteryzują się małe dziewczynki. Czasem sprawia wrażenie przerażającej. Zawsze daje z siebie wszystko i jeszcze więcej, szczególnie gdy prosi Foxy. Dla przyjaciół jest zawsze uprzejma. Mangle bardzo 'troszczy się' o swojego "starszego brata" - Foxy'ego. Mimo jej przyjaznego charakteru, może się bardzo zdenerwować, jeśli ktoś przypomina o przeszłości jej i jej poprzedniczki, a mają bardzo podobną...  Całą tą wesołością ukrywa swoje cierpienie, związane z oskarżeniami o TAMTEN wypadek, jak i z rozkładaniem jej na części przez dzieci.
Dodatkowy opis: Lubi robić zdjęcia różnym osobom (głównie Foxy'emu).
Najczęstsze miejsce pobytu: przy pirackiej zatoce (dokładniej to jej statek) lub po prostu przy Foxym
Ulubiony strażnik: Wszyscy!!
Wygląd:

środa, 18 marca 2015

Mari the Marionette


Nazwa: Marionette, ale woli gdy mówią do niej Mari
Płeć: Żeńska
Rodzaj: humanoidalny ------
Funkcja: Rozdaje prezenty dzieciom
Charakter: Jest śmiała. Nie czai się w mroku, co nie oznacza że nie może pojawić się i znikać kiedy chce. W dzień zabawia dzieci, a w nocy przesiaduje u Strażników. Szanuje inne Animatroniki, jednak traktuje je lekka z góry. Uwielbia się śmiać, chociaż inni mówią że w jej śmiechu jest coś przerażającego.
Dodatkowy opis: Często bierze małe dzieci na ręce lub daje im usiąść na kolanach. Rozdaje też cukierki w kształcie guzików.
Najczęstsze miejsce pobytu: Pokój z pozytywką ,Office
Ulubiony strażnik: Arthur Fisher
Wygląd:

wtorek, 17 marca 2015

Od Miro: Pierwszy dzień pracy

Pierwszy dzień w pracy i to akurat mi trafiła się nocna zmiana. Po otrzymaniu wskazówek, grafiku oraz listy moich obowiązków udałam się do biura. Z lekkim westchnięciem usiadłam na krześle obrotowym. Niebieska kurtka on uniformu była na mnie zdecydowanie za duża. W końcu nigdy wcześniej nie spotkali w tej pracy żadnej kobiety. Gdybym mogła prawdopodobnie nigdy nie wybrałabym tego lokalu. Była to póki co jedyna opcja. Zaciągnęłam rękawy na dłonie tak jak miałam to w zwyczaju. Godzina 24:00...Pozostaje mi 6 godzin pracy. "Dobra Miro, to nic takiego". Tak właśnie pomyślałam chwytając do rąk ekranik na którym widniał rejestr ze wszystkich kamer.  Backstage, w porządku. Pirate Cove, jeden z animatorników siedzi bez ruchu, okey. Show Stage, wszyscy są. Sprawdziłam resztę kamer. Powtarzałam tą czynność do czasu gdy znów zerknęłam na scenę. Zaraz, zaraz...Gdzie ten królik!? Moje dłonie zaczęły lekko drżeć. Spojrzałam na jedną z kamer znajdujących się w Dining Area niemal dostając zawału. Przed kamerą stała dwójka humanoidalnych robotów, beztrosko machająca w moją stronę. Szybko wyłączyłam widok kamery przełączając na system stanu energii w budynku. Wszystko zdaje się być w porządku. Wzięłam głęboki wdech.
-Miro, spokojnie, to zwykłe roboty-powiedziałam do samej siebie pocieszająco. Nagle usłyszałam przerażający krzyk. Nie, nie, nie...Co to było!? Przeraziłam się i to nie na żarty. Zupełnie zapomniałam o kamerach. Patrzyłam jedynie co jakiś czas błagalnie na zegar. W całej panice nie zauważyłam nawet minięcia godziny. Dopiero wtedy oprzytomniałam. Ponownie chwyciłam tablet na którym miałam podgląd kamer. Uspokoiłam się gdybym nie usłyszała ruchu drzwi. Gwałtownie odwróciłam się wraz z fotelem. Na wprost mnie stała dwójka którą widziałam wcześniej w kamerach. To był chyba wilk i królik...Nie, czekajcie! Co oni robią w moim biurze!? Co powinnam zrobić!? Czy te animatorniki w ogóle powinny być włączone!? Mimo uśmiechów które weszły na ich twarze dalej byłam przerażona.
-Miło nam Cię poznać. Jestem Hare, a to jest Bonnie. Jak się nazywasz?-spytała dziewczyna. Próbowałam opanować mój wzburzony oddech, oczywiście na marne. Co miałam począć? Najlepszym wyjściem było odpowiedzieć, prawda? Przez chwile próbowałam się jeszcze uspokoić.
-M-miro W-withman-udało mi się wyjąkać. Zacisnęłam w dłoniach rękawy kurtki gdy po raz kolejny usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Pojawił się w nich kolejny humanoidalny robot. Wyglądał jeszcze groźniej. Zamiast dłoni miał hak, czarną opaską na prawym oku, ostre pazury, lisie uszy i ogon. On...On był w Pirate Cove, tak? W takim razie to...Foxy? Kazali mi na niego szczególnie uważać. Wtedy to nie miało sensu, ale skoro te roboty uruchamiają się...Czy teraz umrę? Zginę? Skąd mam wiedzieć co czyha w ich umysłach!? ...Czy oni w ogóle mają umysły? Zaraz, kamery! Gdy trójka animatroników prowadziła rozmowę ja z jak największym spokojem i dokładnością starałam się przeglądnąć kamery. Nie było tak źle...Pomijając fakt, że koło mnie właśnie stała trójka tych zwierzęco-ludzkich bestii! Koniec! Trzeba ich jakoś stąd wygonić. Tylko, jak...
-Etto...-wtrąciłam cicho aby przerwać im rozmowę. Głupi pomysł, wszystkie spojrzenia powędrowały na mnie. Nerwowo zaczęłam bawić się włosami spoglądając na animatorniki.
-O co chodzi?-spytała pogodnie Hare. Dlaczego im przerwałam!? Może by mnie zignorowali i sami sobie poszli!? Brawo Miro, jesteś istnym geniuszem. No nic...
-Co...C-co chcecie m-mi zrobić?-odparłam pytaniem z drżeniem w głosie. Pół-królik niespodziewanie zaśmiał się. Dziewczyna widząc, że tylko bardziej mnie to przeraziło lekko go szturchnęła. Ten ściszył śmiech, a po chwili całkowicie ucichł. Hare posłała mi kolejny sympatyczny uśmiech.
-Nic ci nie zrobimy. Chcieliśmy tylko cię poznać i powiedzieć, że jakby co jesteśmy z tobą-powiedziała. Nie wiedziałam czy mogę jej ufać. W końcu czemu mieliby mi pomagać? Cóż...Lepiej to sobie wmówić, żeby całkowicie tu nie ześwirować. Wzięłam wdech.
-Dobrze. Dziękuje, jednak...Moglibyście już wyjść z mojego biura?-spytałam nieco pewniej. Foxy od razu nie zwracając uwagi na to co zrobią inni odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia.
-Uważaj na siebie-mruknął ledwo słyszalnie. Bonnie i Hare wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia. Królik uśmiechnął się beztrosko.
-W takim razie, narka~ W razie czego będziemy niedaleko!-powiedział, a następnie wyszli zamykając drzwi. Odetchnęłam z ulgą i wróciłam wzrokiem do kamer. Być może nie będzie tu tak źle...

Od Foxy'ego: Nowe miejsce, nowe osoby.

Siedziałem na ziemi opierając się o ścianę. Która była godzina? Dziś poniedziałek, nie mylę się? Nie miałem dziś występować, tak? To wyjaśnia czemu nikt tu nie przyszedł. Prawie nikt. W końcu nie można zapominać o Mangle, która praktycznie zawsze dotrzymywała mi towarzystwa. Bacznie wodziłem wzrokiem po pomieszczeniu. Piracka Zatoka...Nie lubię tej nazwy. To miejsce nazwałbym jaskinią. Prate Cove. Dawniej zapewne należałoby do starego Foxy'ego, który jednak został zastąpiony nowszą, humanoidalną, myślącą wersją-mną. Co prawda to nie tak że tamte animatroniki nie mają własnej świadomości. Czasem zachowują się jak..."Opętane". To...Dziwne. Gdyby nie to nigdy nie wystąpiło by TAMTO wydarzenie w 1987. Nie lubie o tym myśleć. Jakby się zastanowić to swego rodzaju temat tabu. Nikt o nim nie mówi, zupełnie jakby nie istniał, jednak tak wiele zmienia. Całkowicie wyklucza mnie z tamtej "radosnej zgrai". Oczywiście nie przeszkadza mi to, rozumiem ich odrzucanie mnie. W końcu to Foxy, ten agresywny, zły pirat krzywdzący dzieci. Co z tego, że jestem nową, całkiem odmienną wersją? Mimo tego nie czuje urazy. Tak czy siak można powiedzieć, iż ich lubię. Po raz setny przeskanowałem wzrokiem dobrze znaną mi Piracką Jaskinie. Nie było tu nic szczególnego. Odróżniała się jedynie fioletowa zasłona, cała pokryta białymi gwiazdami, przewieziona tu jeszcze ze stare lokalu oraz jedna ze ścian, obwieszona hakami, w które mógłbym wlepiać wzrok godzinami. To właśnie swego rodzaju dom. Mój dom. Naprawdę przytulny i...Osamotniony. Usłyszałem jakiś hałas. Odsunąłem zasłonkę i opuściłem miejsce swojego pobytu. Skierowałem się w stronę źródła dźwięku. Wszędzie było ciemno. Domyślić się więc można było, że lokal jest zamknięty i mamy coś po północy. Dotarłem do zachodniego holu. Spojrzałem na starą szafę. Ten krzyk...Ktoś zamknął tam starą wersję Bonniego? Czy może nieumyślnie sam tam wszedł? Cóż, na pewno musiał być jakiś powód. Póki nic takiego mu się nie dzieje...Usłyszałem jakieś głosy. Z lekko znudzoną miną znów ruszyłem aby to sprawdzić. Doszedłem do drzwi. Zauważyłem na nich napis "Office". Były otworzone. Kogo dostrzegłem? Oczywiście jeśli ktoś może chodzić gdzieś w nocy bez celu to musi być to Bonnie...I ktoś jeszcze? Dziewczyna miała wilcze uszy oraz ogon. Czyżby w naszym gronie był ktoś nowy? No proszę...Przez chwile wpatrywałem się w nią bez słowa. Wtedy Bonnie odwrócił się i mnie zauważył.
- Hejo~! To jest Hare, moja siostrzyczka~!-powiedział. Kiwnąłem zrozumiale głową. Nie widziałem potrzeby aby cokolwiek dopowiadać. Oparłem się o ścianę. Jakby się zastanowić Bonnie tak samo jak Mangle zwykle nie przejmował się tym, że jestem...No..."Foxy'm".  Czy był sens tu zostawać? Dowiedziałem się czego chciałem. Miałem zamiar ruszyć ku wyjściu. Wtedy jednak usłyszałem cichy głos.
-Etto...-wypowiedział ktoś cicho. Dopiero teraz zauważyłem dziewczynę która zajmowała miejsce przy biurku. Była niska, jej włosy były ciemne i wyglądała...Zwyczajnie. Zauważyłem, że przypiętą miała plakietkę z napisem "Seciurity". W dodatku uniform która na sobie miała był zdecydowanie za duży. Kobieta pracująca w takim miejscu to zaskoczenie...
-O co chodzi?-zapytała pogodnie...Hare, tak? Tak. Dziewczyna spojrzała na nas, a następnie spuściła wzrok. Wyglądała na przerażoną. No oczywiście, ciekawe co jej powiedzieli? "Łatwa praca, wystarczy pilnować animatroników które i tak nic nie robią"? Szkoda, że nie wspomnieli o starych, ożywających wersjach. Już zaczynam jej współczuć...

Więc? Strażniku nocny?

Od Hare: Nocny stróż i nocny demon...

Poniedziałek. To był dopiero jeden z pierwszych dni naszej pracy, a zarazem życia w tym miejscu pełnym dzieci. Biegałam po sali od stołu do stołu, roznosząc i zbierając zamówienia. Niby normalne, ale przy tym musiałam jeszcze sobie radzić z najmłodszymi, którzy ciągnęli za mój ogon lub, gdy się schylałam, uszy. Mimo wszystko, to dość utrudnia pracę. Pewnie, jeśli byłabym człowiekiem, zażądałabym wysokiej płacy, ale takowym nie jestem. Jestem animatronikiem, więc w ogóle mi nie płacą, logiczne, prawda? Kątem oka dojrzałam dwójkę mężczyzny i kobietę wychodzących z biura właściciela restauracji. Chowali jakieś kartki. Czyżby były to grafiki ich pracy? Ciekawe, kim dla nas będą. Kim będą dla pierwowzorów pozostałych... Nie wspomniałam o tym, ja takiego nie posiadam. Za to w pewnym sensie zostałam stworzona po części na podstawie jednego z moich przyjaciół. To poniekąd mój brat. W trakcie tworzenia mnie, projekty moje i tego królika pomieszały się, więc nim zauważono błąd, robili mnie z jego projektami. Kiedy wykryto błąd byłam niemal skończona i nie było wielu różnic od oryginalnego projektu, dlatego nic już nie zmieniano. Proszę, wyszło, co wyszło, czyli ja. Wszystkich w końcu umieszczono na miejscach. Prawie północ... Nie ma już nikogo. Do budynku weszła kobieta, którą wcześniej widziałam. No proszę, proszę. Stróż nocny. Nie miałam pojęcia, że kobiety się czymś takim chcą zajmować. Warto wiedzieć na przyszłość. Po namyśle, podbiegłam do sceny, na której siedział Bonnie. Pociągnęłam go za ucho.
- Co się stało, Hare~? - zapytał tym swoim "słodkim" głosikiem.
- Chodź - odpowiedziałam oraz odeszłam kilka kroków. Robot o wyglądzie człowieka z uszami królika wstał, po czym ruszył za mną. Gwałtowanie stanęłam, gdy zobaczyłam kamerę. Mój towarzysz wpadł na mnie, a także popatrzył dziwnie.
- Co jest? - zadał pytanie zirytowany, jak dziecko. Uśmiechnęłam się, pomachałam do kamery, a on rozumiejąc o co mi chodzi, zrobił to samo. Minęło kilka sekund, ruszyliśmy dalej do zachodniego korytarza. Zdziwił mnie widok zbliżającego się do biura Old Bonniego. Teraz, kiedy tak patrzę... No naprawdę, czemu mój "brat" ciągnie ze sobą tą czerwoną gitarę?! Pobiegliśmy za jednym z pierwowzorów. Po tym, co robił, dało się domyślić, że ma zamiar zaatakować kobietę. Bonnie, najpewniej nie wiele myśląc, uderzył w głowę tego starocia. Uderzony odwrócił się do nas.
- Cześć~! - powiedział głupkowato animatronik stojący obok mnie. Potwór wydał z siebie okropny krzyk i zaczął nas gonić, co jakiś czas ponawiając drażniącą czynność. Myślałam, iż przez niego ogłuchnę. Naprawdę musi to robić? Po godzinie bezsensownego biegania, udało nam się go zamknąć w jakiejś szafie. Odetchnęliśmy z ulgą, a następnie dostaliśmy się do biura. Tam zastaliśmy kompletnie przerażoną, umierającą wręcz ze strachu, strażniczkę nocną. Uśmiechnęliśmy się do niej ciepło, tak na pocieszenie. Staliśmy teraz na wprost niej.
- Miło nam Cię poznać. Jestem Hare, to jest Bonnie. Jak ty się nazywasz? - zapytałam ciągle uśmiechnięta. Słyszałam nadal bardzo niespokojny oddech kobiety.
- M-Miro W-Whitman - odpowiedziała, jąkając się. No to... Tak wyglądała jej pierwsza noc z naszej perspektywy.

Pozostali mogą opisać, jak im minęła ta noc, ktoś chętny?

Foxy the Pirate Fox

Nazwa: Foxy the Pirate Fox 
Płeć: Męska
Rodzaj: humanoidalny lis
Funkcja: Pirat-zabawianie dzieci 
Charakter: Foxy ku zdziwieniu wszystkich nie zawsze jest "złym piratem". Racja, wygląda w tej roli dobrze i równie świetnie ja gra, jednak nie jest to prawdziwy on. Nie jest nieśmiały, ale woli trzymać się na poboczu i nie odzywać. Jest samotnikiem. Czuje się nieakceprowany przez resztę. Choć w rozmowie z nimi zdaje się być chlodny tak naprawdę lubi ich wszystkich i potajemnie troszczy się o nich. Wyjątkiem jest Mangle. Traktuje ja jak siostrę. To prawdopodobnie jedyna osoba która słyszała jego PRAWDZIWY śmiech.
Dodatkowy opis: W Pirate cove na jeden ze ścian posiada "dość" sporą kolekcję haków. Uwielbia na nie patrzeć i o nich opowiadać. Często spina włosy w kucyka. Choć nosi opaskę tak naprawdę posiada prawe oko.
Najczęstsze miejsce pobytu: Pirate Cove
Ulubiony strażnik: Arthur Fisher
Wygląd: 

Bonnie the Bunny

Nazwa: Bonnie the Bunny
Płeć: Męska
Rodzaj: Humanoidalny królik
Funkcja: Gitarzysta
Charakter: Jest typowym, wesołym przygłupem. Potrafi przeprowadzić inteligentną rozmowę, ale tylko po zmroku. Nie rozumie sporo słów i w dużej ilości sytuacji, zachowuje się jak dziecko, co wielu bawi. Tak na dobrą sprawę, nikt nie wie, czemu on nie jest skończonym kaleką. Wbrew pozorom, nie jest łatwo go rozpracować. Potrafi w jednej chwili z idioty zmienić się w zupełnie normalnego. Chociaż jest wesoły, sam nie lubi żartować, zwłaszcza z innych.
Dodatkowy opis: Nie rozstaje się ze swoją gitarą.
Najczęstsze miejsce pobytu: Show Stage
Ulubiony strażnik: Lucas Williams
Wygląd:

Hare the Wolf

Nazwa: Hare the Wolf
Płeć: Żeńska
Rodzaj: Humanoidalny wilk
Funkcja: Kelnerka/wokalistka/może grać na wszystkim
Charakter: Jest zdecydowanie wesoła. Swoim przyjaciołom lubi dokuczać w żartach z uśmiechem na twarzy (wyjątkiem jest Bonnie). Przyjacielsko nastawiona do wszystkich za wyjątkiem starych animatroników. Może się wydawać głupia, ale w rzeczywistości jest inteligentna i rzadko podejmuje pochopne decyzje. Choć wydaje się szczera to większość jej zachowania to kłamstwo. Wydaje się głupia, bo sama taką udaje. Zwykle domyśla się, co ktoś myśli, więc niektórzy mówią, że czyta w myślach. Wie prawie wszystko o większości osób, które zna.
Dodatkowy opis: Zawsze nosi ze sobą słuchawki. Nie posiada swojego pierwowzoru w postaci starego animatronika.
Najczęstsze miejsce pobytu: Dining Area
Ulubiony strażnik: Miro Whitman
Wygląd: