Siedziałem na ziemi wpatrując się w ścianę na której zawieszone były haki. Powierzchnia była zimna, jednak co z tego? W końcu jestem animatronikiem, przecież robot nie mógłby zachorować. Nagle dobiegły mnie jakieś hałasy z zewnątrz. Nie byłem ciekawski, ale o ile się nie mylę lokal powinien być zamknięty. Nie dziwiłbym się gdyby były to pojedyncze głosy, jednak było ich więcej i na pewno nie wszystkie należały do animatroników. Unosząc się podszedłem do fioletowej zasłony, którą po chwili odsunąłem. Następnie ruszyłem w stronę Dining Area. Tak jak myślałem tam dowiedziałem się wszystkiego. Mianowicie właściciel postanowił urządzić imprezę integracyjną. W takim bądź razie nic tu po mnie...Tak pomyślałem, jednak zatrzymałem się. Najzwyczajniej oparłem się o ścianę obserwując wszystkich. Lubiłem to. Może i byłem w pewnym sensie odrzucany i nie do końca przepadałem za rozmową z innymi. Mimo to patrzenie na nich w jakimś stopniu mnie uszczęśliwia. Spokój nie trwa jednak wiecznie. Nagle podeszła do mnie pół-wilczyca, o ile dobrze pamiętam, Hare.
- Ej. Wyjaśnij mi coś. O co wszystkim chodzi? - zapytała wprost znudzonym głosem. Spojrzałem na nią obojętnie choć byłem lekko zdziwiony. Więc ona nie wiedziała? Po chwili uciekłem gdzieś wzrokiem. Może i "niegrzecznie", ale podczas rozmowy nie utrzymywałem nigdy kontaktu wzrokowego. No...Może są wyjątki, ale to nieistotne.
- To nic ważnego - mruknąłem cicho w odpowiedzi. Jeśli nie wiedziała to może i lepiej. I tak nikt nigdy o tym nie mówił. Zupełnie jakby temat nie istniał, choć przynosi skutki. No cóż, to dość dziwne, ale co poradzić?
- Nie, młody. Nie odpuszczę. Albo ktoś mi to powie, albo zacznę wam grzebać w obwodach - zagroziła poważnie. Młody? To w ogóle liczy się kto z nas był kiedy stworzony? Raczej nikt nie zwraca na to uwagi. Wzruszyłem ramionami dając jej do zrozumienia że nie przejmuje sie jej groźbami.
- Powiedziałbym...Ale sądzę, że to raczej nie twoja sprawa - odparłem przewracając oczami. Dlaczego? To nie oczywiste? Tak, odrzucam ją. Naprawdę nie lubię kontaktu z innymi. Zresztą skoro rzeczywiście jestem tym "złym piratem" to nikt nie powinien trzymać się blisko mnie. Nie mówię, że mi to odpowiada, ale wcale mi to nie przeszkadza.
- Jestem z tym miejscem, z tymi animatronikami związana bardziej, niż ktokolwiek inny. Bardziej nawet, niźli Freddy, którego imieniem, jak wiesz, jest nazwana ta restauracja - odparła. Nie miałem zamiaru pytać dlaczego. Skoro tak uważała, w porządku. Jak wspominałem nie jestem osobą ciekawską. Miałem jednak coraz bardziej dość tej rozmowy.
- Gdybyś miała wiedzieć to byś wiedziała - odpowiedziałem odpychając się od ściany o którą się opierałem. Następnie wyminąłem Hare i ruszyłem w stronę Pirate Cove - I jeszcze jedno. Po prostu się do mnie nie zbliżaj - mruknąłem na znak, że nie mam zamiaru kontynuować tej rozmowy ani teraz, ani nigdy. I na tyle byłoby z spokojnego obserwowania innych.
Hare? Dasz mi spokój?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz