Phil nareszcie wyszedł z tego pomieszczenia. Myślałam, iż się nie doczekam. Chociaż... Czy to na pewno dobrze? To taki słodki człowiek~! Znam tych dwóch dosłownie od dzieciństwa. Wciąż się zastanawiam., jakim cudem oni są w ogóle spokrewnieni? Vince stwierdził, że nie ma ochoty ani pomysłu, żeby ze mną rozmawiać, więc teraz sobie posiedzimy i pomyślimy. Dawno tego nie robiłam. Od kilku lat ciągle dostawałam jakieś zadania. Nie było dnia, abym czegoś nie robiła. Tak to już jest, gdy jest się animatronikiem. Siedziałam na podłodze, oparta o ścianę. Właściwie, dawno sobie nie przypominałam, jak to było zaraz po moim uruchomieniu...
*Pierwsze, co zobaczyłam zaraz po przebudzeniu, to fala światła z lampy nade mną. Po kilku mrugnięciach wywołanych oszołomieniem, zobaczyłam postacie dookoła. Kilkoro ludzi. Chyba trzech mężczyzn i kobieta.
- Witam cię. Na początek, mogłabyś usiąść? - zadał pytanie człowiek, stojący po mojej prawej. Wykonałam jego polecenia, a pozycja była na tyle dogodna, żebym mogła zobaczyć większą część pokoju, w którym byłam. Wyblakłe ściany, po środku wyłożone czarną oraz białą kostką. Były na nich porozwieszane jakieś plakaty, choć dziś nie pamiętam, jak wyglądały. Nie wiedziałam, gdzie byłam.
- Wiesz jak się nazywasz? Lub może, co tutaj robisz? - dopytywała kobieta, stojąca po mojej lewej. Dlaczego dopiero teraz ją zauważyłam? Jeden z mężczyzn w miarę dyskretnie ją uciszył. Nagle pewne wiadomości wpadły do mojego umysłu. Już coś wiedziałam o sobie.
- Jestem Hare the Wolf. Jestem nowym animatronikiem stworzonym przy pomocy najnowszej technologi, która umożliwiła mi posiadanie własnej świadomości, a także czegoś zwanego "wolną wolą" - odpowiedziałam na część pytań tamtej kobiety. Człowiek po prawej odchrząknął znacząco.
- Zgadza się. To nasza czwórka cię stworzyła, po to abyś pracowała mojej restauracji. Masz wiele funkcji. Będziesz pracować jako kelnerka, czasami wokalistka, a także w razie czego umiesz grać na dowolnym instrumencie. Teraz mamy zamiar przeprowadzić serię testów, żeby sprawdzić czy na pewno działasz tak, jak powinnaś. Możesz mnie nazywać "pan Anders", tamta kobieta to moja żona, zwracaj się do niej "pani Anders" - wyjaśniał kolejno informacje na mój temat. Wiedział na mój temat więcej, niż ja sama. To dziwne uczucie. Tamta kobieta wyglądała dość przyjaźnie.*
Z moich rozmyślań wyrwał mnie Vincent, szarpiący moje ramię. Musiałam na chwilę odpłynąć, ale to się zdarza każdemu, prawda?
- Hare! Już myślałem, że masz jakąś usterkę albo gorzej, wyłączyłaś! - upominał mnie zdnerwowany zajściem. Ja tylko uśmiechnęłam się złośliwie.
- Czyżbyś się o mnie martwił, Vince? - nie mogłam się powstrzymać od takiej uwagi, zważywszy na jego charakter.
- N-nie, tylko... Nie ważne! - zawstydził się. Znam go od tylu lat, a jeszcze nigdy nie widziałam takiej jego reakcji! Gdyby tylko widział swoją minę, zapewne by mi w to nie uwierzył.
- Coś się stało? - zadałam pytanie z uśmiechem, a on się uspokoił.
- Przypomniało mi się, że udało mi się w końcu odzyskać orginalne projekty "tego", ale są w niektórych miejscach niedokończonę lub wyblakłe. Sam ich nie odtworzę - odpowiedział mi. Stwierdziłam, że pomogę mu je dokończyć. W końcy pracujemy nad "tym" razem. Jako że Vincent, to Vincent to poszedł gdzieś i nie miałam zamiaru go szukać. Wyszłam z pokoju, zaczęłam chodzić po Dining Area, wymijając ludzi oraz animatroniki. W końcu moim oczom ukazał się pewien animatronik pół-lis. w sumie... Jego znam najmniej, chociaż byłam przy jego tworzeniu, jak zresztą wszystkich. Właściwie, nigdy z nikim się nie dzieliłam tym, w jakiej kolejności i jak byli tworzeni, bo uruchomiono ich w podobnym czasie. Ogólnie, nie mają pojęcia, że jestem w pewnym sensie najstarsza z tego towarzystwa. Chwila... Foxy, no tak. Miałam się dowiedzieć, o co z nim chodzi. Szybko podeszłam do niego.
- Ej. Wyjaśnij mi coś. O co wszystkim chodzi? - spytałam dość znudzonym głosem istotę obok mnie.
Foxy? Odpowiesz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz