Powolnie otworzyłem oczy. Świat wokół mnie był rozmazany oraz niewyraźny. Z początku zastanowiłem się czym spowodowana jest tak mała widoczność. Dopiero po chwili to do mnie dotarło. Dłonią sięgnąłem po zielone okulary stojące na szafeczce koło łóżka. Zaraz po włożeniu ich chwyciłem mój telefon. Wpisując hasło już po paru sekundach przeglądałem portale społecznościowe. Nie fatygowałem się nawet żeby wstawać. No bo tak właściwie po co? Po chwili usłyszałem dźwięk otwierania drzwi. Podniosłem wzrok lekko znad telefonu. W drzwiach stał mój brat, to nic dziwnego, w końcu dzielimy jeden pokój.
- Cześć, Vince - rzuciłem krótko z lekkim uśmiechem w stronę bliźniaka, a następnie wróciłem do swoich zajęć. Właśnie wystukiwałem wiadomość do członków mojej gildii z jeden z gier. Ludzie mówią, że pogrążanie się aż tak w wirtualnym świecie jest dziwne...Ale co w tym złego? Poza tym nie nazwałbym tego uzależnieniem. Mogę w końcu przestać kiedy tylko chce, racja? Tylko że...Nie teraz.
- Phil, pośpiesz się. Zaraz wychodzimy - powiedział obojętnie. Lekko przekręciłem głową pozwalając mojej grzywce opaść na bok. Zastanowiłem się chwilę, ale nie mogłem sobie przypomnieć gdzie mogliśmy iść. Znowu nie słuchałem gdy mówiono coś ważnego!? Ale...To nie moja wina! Po prostu...Prawdopodobnie byłem zajęty pisaniem ważnej wiadomości...Nie, niemożliwe. Przecież mam podzielną uwagę. W takim razie...Nie mam pojęcia.
- Tak, tak, tylko...Gdzie tak właściwie idziemy? - zapytałem lekko speszony swoją niewiedzą. Po chwili wstałem z łóżka i dalej wpatrując się w ekran telefonu podszedłem do szafy aby przygotować jakieś ubrania. W końcu dopiero wstałem, dalej byłem w piżamie.
- A gdzie może nas ciągnąc ojciec? - spytał przewracając oczami. A no tak...Kiwnąłem głową na znak zrozumienia. Wtedy Vince bez słowa wyszedł z pomieszczenia. Jeśli chodzi o mojego brata jest dość...Specyficzną osobą. Aczkolwiek naprawdę da się go polubić. Nie rozumiem dlaczego tak dużo osób go nienawidzi. No cóż...Szybko ubrałem się przy okazji pisząc z moimi znajomymi. Gdy byłem gotowy wyszedłem i zszedłem na dół. Nasz dom był naprawdę duży. W końcu restauracja która była tak popularna dostarczała "trochę" pieniędzy. Przywitałem się z naszym ojcem, chwilę porozmawialiśmy, a następnie wsiedliśmy do samochodu. Szczerze powiedziawszy próbowałem podziwiać widoki zza szyby, ale...Po chwili usłyszałem charakterystyczny dźwięk oznaczający nową wiadomość. Wtedy też szybko chwyciłem telefon i szybko zacząłem odpisywać. No i na tym zakończyło się moje postanowienie...Nie wiedziałem ile czasu minęło, jednak poczułem, lekkie szturchnięcie Vince'a. Spojrzałem na niego pytająco.
- Phone Guy, już jesteśmy - stwierdził wysiadając z pojazdu. Rzeczywiście, nasz samochód właśnie zaparkował pod restauracją. Jak mogłem nie zauważyć...Przecież grałem tylko chwilę! No i tylko przeglądnąłem wiadomości...Parę nowych zdjęć...Filmików...Nie ważne! Chowając komórkę do kieszeni także opuściłem auto.
Vince? Co dalej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz